Drodzy Przyjaciele,
zanim przejdę do istoty tego wielkiego pytania: ‘czy człowiek, nasza cywilizacja jest samotna (sama) we Wszechświecie?’, opiszę wydarzenie, które ową refleksję zainicjowało. Gdyby ten fakt nie zaistniał, nie pisałbym teraz ‘o naszym osamotnieniu w Kosmosie’.
Wczoraj jadąc z Łodzi do Wrocławia, około godziny 20.30, przed rondem na chodniku stał młody mężczyzna z dużą torbą i zatrzymywał „na stopa” przejeżdżające samochody, mnie także. W tych czasach kierowcy uważają na takie sytuacje, i na ogół „autostopowiczów” nie biorą z powodów własnego bezpieczeństwa, lub z innych przyczyn. Czynię to podobnie. Lecz w tym przypadku postąpiłem inaczej, bo było inaczej.
Jestem człowiekiem, który często ma głowę w „chmurach” (czasami nie w przenośni, lecz rzeczywiście, gdyż jestem wysoki), lecz jadąc samochodem - a lubię jeździć szczególnie w nocy – bacznie obserwuję nie tylko perspektywę drogi i pobocza przede mną, ale także - nie z mniejszą koncentracją - obserwuję „przeszłość” drogi, która jest już za mną. Raczej jestem spostrzegawczy… , raczej.
Było zimno, padał deszcz, a młody człowiek – z daleka - wydawał mi się wiarygodny. Ażeby dokonać szybkiej oceny, nie zjechałem za pierwszym razem z ronda, lecz okrążyłem dwa razy rondo, żeby podjąć decyzję:
1) zatrzymujący samochody mężczyzna był młody i miał dużą torbę [pomyślałem - może student? a może coś ważnego się wydarzyło?]; 2) nie był obcięty na łyso [jeśli „na łyso” jest fryzurą]; 3) miał ‘dobre’ oblicze; 4) pomimo tego, ze padał deszcz, kaptur kurtki nie był na głowie, ażeby widoczną miał twarz (mądry młodzieniec!)... 5) co by było, gdyby sytuacja była odwrócona? Pozostała mi tylko szybka decyzja; a czym jestem starszy, to bardziej robię się niezdecydowany, dlatego te dwa „kółka” wokół ronda. Mniejsza z tym. ‘Wziąć albo nie wziąć? Wziąć, oto jest pytanie?’ - sparafrazowałem Williama Shakespeare`a.
Zjechałem na chodnik, aby nie blokować ronda, otworzyłem okno, i zapytałem nieznajomego: -„Czy coś się wydarzyło? jak Pan ma na imię?” (mam taki psychoterapeutyczny ‘tik’ pytając o imię; dobry zwyczaj dlatego, ze relacja między dwojgiem osób staję się „szybsza” i „bliższa”, po prostu ludzka). Odpowiedział mi: -„Jestem studentem i spóźniłem się na autobus. Na imię mam Mateusz”. Niewyraźnie artykułował spółgłoski „st” i „sp”, za bardzo nosowo, ale to miało swoisty „smaczek”. Szybko znów zapytałem, jakoby sprawdzając, czy jest studentem i co studiuje: -„A co Pan studiuje?” - „Fizykę na Politechnice Wrocławskiej” – odrzekł. Ja zaś: - „Teoria Względności Einsteina ile warunkuje wymiarów rzeczywistości” – ciągnąłem dalej, podświadomie i prędko, sprawdzanie fizyka, fizyką. Z błagalnością i dobrocią odpowiedział: – „Cztery podstawowe wymiary. Proszę Pana, przepraszam bardzo, czy jedzie Pan do Wrocławia, a jeśli tak, to, czy mógłby Pan mnie zabrać. Przepraszam za kłopot, lecz jest późno, a jutro o 8.oo mam zajęcia”. Nabrałem wewnętrznej pewności, ze jest uczciwy i bezpieczny, no i dobrze odpowiedział, choć na fizyce się znam jak ~osioł na czasoprzestrzeni~. Zaprosiłem Mateusza do samochodu, i pojechaliśmy.
W przebiegu drogi rozmawialiśmy, w istocie, tylko o fizyce, gdyż „zalewałem” Mateusza pytaniami, które wynikały: 1) z moich zainteresowań kosmologią; 2) i byłem ciekaw tego, jaki świat mają młodzi ludzie, już młodsze pokolenie o jedną generację ode mnie.
Młody student, według mnie, ma pasję do fizyki, i umiejętnie przekazywał mi swoją dużą wiedzę w tak młodym wieku, i świetnie zobrazował mi, jak Kartezjusz (René Descartes, 1596-1650) rozumiał przestrzeń. Świat zaś jego osoby jest interesujący ze względu na ‘dobrą’ pasję, którą żyje, postrzegając przy tym doniosłość wartości wyższych, które są pokarmem człowieczej duchowości.
Zajechaliśmy na miejsce, do Wrocławia. Wysiadając, serdecznie podziękował mi za „okazanie serca”, i, tak niespodzianie zapytał mnie: - „Proszę Pana, czy jesteśmy sami w Kosmosie?” „A skąd mi wiedzieć?” – odparłem... , i zażartowałem, mówiąc: „A co ja kosmonautka?” Uśmiechnął się, też nosowo…
„Chyba coś napiszę o tym” – odrzekłem. [c.d.n.]
_ __ ___ ____ _____ ______ ___________ ______________ ... cum Deo !
|