m. b. drozd
_
psalm 55 – ‘ Nikt ’
- Marcie i Piotrowi Stafyniak
~ za uczłowieczanie życia ~
▪
W semantycznym paradoksie niebycia
można znaleźć swe ostatnie sceptyczne schronienie.
Pozostaje negatywna wiara w Boga.
Bóg stał się Nikim w świecie winnym Jego śmierci,
nie objawia się On już w języku,
lecz język jedynie bezimiennie wydobywa Go
w bezbożnym czasie jako Nikogo.
Chcę rozmawiać w Psalmie,
usiłuję zbliżyć się do Nikogo.
Nikt nas na nowo z ziemi i gliny nie lepi,
nikt już naszego prochu nie zaklina.
Nikt.
Bądź pochwalony, Nikt.
W Tobie ze względu na coś pragnę
rozkwitać.
Tobie
wbrew.
Niczym byliśmy, jesteśmy, bądziemy
nadal rozkwitając:
róża z niczego, róża
niczyja.
_
Któregoś ranka,
może,
idąc w powietrzu szklanym,
suchym, nagle się obejrzę i po jawnych znakach
rozpoznam cud: nicość za swoimi plecami,
próżnię za sobą zupełną, z trwogą pijaka.
Zaraz potem, jak na ekranie, przez szalbierstwo, co tak
dobrze łudzi
drzewa, domy, wzgórza znów się rozłożą obozem.
Ale już będzie za późno: milcząc wobec ludzi,
którzy się nie oglądają,
mój sekret w sobie poniosę.
[ o4. o9. 2o11 ]
_ __ ___ ____ _____ ______ ____________ _________________ cum Deo
|