m.b. drozd
_
kraina piętnasta: ‘ Drozd Filomelos ’
Orkiestra ptaków ranek zaczyna
grą uwertury „Dzieje Pingwina”.
Dyrygent dzięcioł rytm wystukuje,
coś w tym utworze mu nie pasuje.
Nie słyszy bębnów ani werbelków,
gdyż to solówka nie dla wróbelków.
„Tę partię grać ma drozd perkusista
- krzyknął dyrygent - gdzie ten bębnista!”
W tym czasie droździk spał jak zabity,
jemu nie w głowie ptasie zachwyty.
On w nocy nie śpi! Śpiewa i marzy,
wciąż liczy na to, ze cud się zdarzy.
Dyrygent wiedział, ze drozd jest winien,
gdyż utwór nie brzmiał, tak jak powinien.
Po zakończeniu rannych manewrów,
mało nie wyrwał piór sobie z nerwów.
Rzucił batutę, pobiegł do gniazda,
a ptaszki mówią: „oj, będzie jazda!”
W gnieździe go nie ma. Będzie nagana!
Dzięcioł oznajmia: „fatamorgana?”
Wezwał natychmiast wróbli trębaczy,
„Zagrajcie bracia fałszem rozpaczy!
Jazgot usłyszy, szybko się zbudzi,
drozd Filomelos fałszem się nudzi!”
Wróble dęciarze w trąby dmuchnęli,
aż się Anieli z niebios zlecieli.
Zagrali wespół z ptasią orkiestrą,
tym poruszyli sferę niebieską.
Drozd się obudził, krzyknął w udręce:
„Boże! Gdzie jestem?” - załamał ręce.
„To niemożliwe, grają jak w niebie!
Lecz słyszę fałsze, jestem w potrzebie!”
Wyfrunął szybko, usiadł na stole,
a dzięcioł na to: „drozd, ty matole!
Gdzieżeś nocował niewdzięczny ptaszku,
gdy cię nie było w twym nocnym gniazdku?”
„Mój ty nerwusku - do dyrygenta
przemówił droździk patrząc w oczęta -
wiesz doskonale, ze sztuka w nocy
dostaje skrzydeł mimo niemocy.
Układam nutki i piszę wiersze,
w nocy jest nastrój, w dzień skaczą świerszcze.
Nucę melodie o późnej porze,
marzę i śpiewam, aż się położę.
A z filharmonii do mego gniazda
droga jest trudna i nieprzyjazna.
Kładę się wtedy, w tym dużym bębnie,
tam jest cieplutko i śpi się względnie”.
Dyrygent dzięcioł, trochę się wzruszył,
do uszu drozda z mową wyruszył:
„Rozumiem sztukę, mój śpiący bracie,
lecz w nocy trzeba spać mój kamracie!”
[ o7. 1o. 2o1o ]
_ __ ___ ____ _____ ______ _______ ... świat bez dzieci byłby nudny !
|